Czerwona Królowa - Victoria Aveyard


Od kilku lat na rynku wydawniczym pojawiają się kolejne serie opowiadające o dystopijnym świecie dzielącym ludzi na lepszych i gorszych. Często pojawiają się w nich nadnaturalne moce, a główni bohaterowie wierzą, że jedyny sposób na poprawę sytuacji to rewolucja. Podobnie jest w Czerwonej Królowej. Czy powieść ta słusznie zdobyła więc miano Książki Roku 2015?


W szkole uczyliśmy się o świecie, który istniał przed naszym światem, o aniołach i bogach mieszkających w niebie i sprawujących na ziemi mądre rządy łagodną ręką.Niektórzy twierdzą,że to zwykłe bajania, ale ja im nie wierzę.
Bogowie nadal nami rządzą. Przybyli z gwiazd. I nie są już łagodni.
Mare Barrow urodziła się w 302 roku Nowej Ery. Żyje w wiosce, w świecie, który dzieli się na Czerwonych i Srebrnych, a o przydziale do konkretnej grupy świadczy kolor krwi. Kradnie na ulicach małego miasteczka, starając się zapewnić swojej rodzinie stabilny byt. Pewnego dnia, tuż przed nieubłaganie zbliżającym się poborem do wojska, zmienia się jej życie. Okazuje się, że nie jest jedynie mało znaczącą Czerwoną. Posiada zdolności, których pozazdrościłby jej niejeden Srebrny.

Victoria Aveyard stworzyła świetny klimat niemal średniowiecznego królestwa, w którym każdy musi ukończyć termin, a w zamku wydawane są bale. W świetny sposób dopasowała to do mocy posiadanych przez Srebrnych - siła, kontrola umysłu, władza nad żywiołami,... Ale właśnie, kiedy zdołałam wciągnąć się w ten świat, pojawiały się elementy, które do niego nie pasowały, takie jak kamery obserwujące każdy ruch mieszkańców, telebimy transmitujące publiczne wystąpienia króla i... elektroniczna muzyka na balu w zamku. Z pozoru to ciekawe połączenie, ale te sprzeczności od razu wyrzucały mnie z Palatium.

Czerwona Królowa to zbiór wielu niepodobnych do siebie postaci. Każdy ma własną, wyraźnie zaznaczoną osobowość. Kiedy myślimy, że znamy ich już na wylot, okazuje się, że jesteśmy w błędzie. Tu każdy prowadzi własną grę, każdy może zdradzić każdego. Nawet drugoplanowi bohaterowie zapadają w pamięć. Najbardziej polubiłam Lucasa, strażnika Mare. Urzekł mnie żartami i dystansem do samego siebie. W tej powieści da się lubić nawet główną postać, która, choć momentami trafia do czołówki najbardziej irytujących, posiada też wiele zalet. Jest odważna i nie poddaje się mimo wielu przeciwności, jakie pojawiają się na jej drodze.

Jak w większości dystopii, również tu pojawił się trójkąt miłosny. Został stworzony jednak w bardzo przystępnej formie. Bohaterka nie opisuje swoich sercowych rozterek, nie wylewa morza łez i nie analizuje każdego zachowania zabiegających o jej uczucie mężczyzn. Głównym wątkiem jest walka o równość i wolność. To działaniom na tym polu poświęcają się występujące w książce postaci, pozwalając tym samym zejść miłości na dalszy plan. I dobrze. Czytającym nie grozi uczucie przesłodzenia i znużenia, a nieprzewidywalna fabuła i wiele niesamowitych, wręcz oszałamiających zwrotów akcji sprawia, że od książki nie sposób się oderwać. (Naprawdę, wygrała z moimi zaliczeniami)

Choć Czerwona Królowa wyróżnia się w zestawieniu z innymi dystopiami między innymi inaczej przedstawionym światem, autorka zapożyczyła wiele pomysłów z innych książek. Pojawia się tu wątek walczących o "serce" księcia dziewcząt, niczym w Rywalkach, nadnaturalne umiejętności, podobne do tych z Mrocznych umysłów oraz motyw rewolucji obecny też w Darze Julii. Victoria Aveyard nie uchroniła się więc od wtórności, powtórzyła wykreowane już schematy.

Po Czerwonej Królowej jako Książce Roku spodziewałam się więcej. Wiele zapożyczeń z innej powieści i gryzące się ze sobą elementy świata przedstawionego są największymi zarzutami wysuniętymi z mojej strony. Mimo wszystko powieść wciąga i, mimo dość dużej objętości, bardzo szybko się ją czyta. Nie mogę doczekać się sięgnięcia po Szklany Miecz, by dowiedzieć się, czy Powstaniemy. Czerwoni niczym świt.

Tytuł: Czerwona królowa
Tytuł oryginału: Red Queen
Tom: I
Autor: Victoria Aveyard
Ilość stron: 480
Wydawnictwo: Otwarte/Moondrive

W serii:
Czerwona Królowa | Szklany Miecz

PS. (UWAGA, TYLKO DLA OSÓB, KTÓRE CZYTAŁY) Maven czy Cal? :)

13 / dodaj komentarz:

  1. Czerwona Królowa mi się podobała. Za to jej kontynuacja - Szklany miecz - sprawiła, że miałam ochotę wyć z rozpaczy, tak była okropna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam wiele negatywnych recenzji, ale tez sporo pozytywnych. Mimo wszystko przeczytam, jestem ciekawa jak rozwiną sie losy głównych bohaterów :)

      Usuń
  2. Również się nieco rozczarowałam. Już nawet nie chodzi o tej schematy, ale według mnie najgorsza była przewidywalność. Zero zaskoczenia. Postać Mavena - tragedia. Trójkąt miłosny też mnie denerwował :/ Po drugi tom raczej nie sięgnę.
    Przychodzę z ogłoszeniem - nominowałam Cie do TAGu. Więcej informacji na: Kreatywny TAG książkowy Mam nadzieję, że jeszcze go nie wykonywałaś - sprawdzałam, ale może przeoczyłam :) Będzie mi miło, jak się skusisz i go wykonasz. Pozdrawiam serdecznie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę przyznać, że ta książka przypadła mi do gustu pomimo schematów. Nawet sprawiało mi przyjemność szukanie podobieństw do innych serii :D
    Pozdrawiam,
    Jessie
    https://lifting-pages.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Sporo słyszałam o tej książce i może owszem kiedyś się na nią skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet polubiłam Czerwoną królową, ale kontynuacja to koszmar. Mare robi sie nie do zniesienia, a jej monologi wewnętrzne irytujące. Ciekawi mnie tylko zakończenie tej historii.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam jej, ale do tej pory nie czuję wewnętrznej potrzeby przeczytania tej książki... może kiedyś się to zmieni?

    Pozdrawiam cieplutko ♥
    http://sleepwithbook.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Na mnie Czerwona królowa zrobiła duże wrażenie i zaskakiwała na każdym kroku. Byłam pod wrażenie i w najbliższym czasie mam zamiar zabrać się za kontynuację. Nie czytałam Rywalek, czy Igrzysk śmierci (no dobra jeden tom mam za sobą i film też) oraz pewnie kilku
    innych książek, do których jest porównywana, dlatego ja nie znalazłam w niej zapożyczeń :)
    Bądź tu teraz

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszędzie jej pełno, wszyscy o niej mówią... A ja czuję się po prostu dziwnie wiedząc, że jako jedna z nielicznych jej nie czytałam :P Nie czytałam wielu książek na których podobno się opiera więc pewnie nie zrobi mi to wielkiej różnicy, jednak średnio lubię takie książki. Po prostu niezbyt mnie przyciągają. Nie mniej jednak na pewno po nią sięgnę jeśli uda mi się zdobyć :)

    Pozdrawiam cieplutko ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. To połączenie średniowiecza z kamerami nie bardzo mi się podoba. Czytając coś takiego zawsze mam wrażenie, że autor się zapomniał i dodał to co dla nas jest normalne i codzienne, ale w świecie przez niego tworzonym już nie bardzo. Nawet Tolkien zrobił coś takiego, dając w Lotr porównanie do pociągu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nareszcie stałam się właścicielką jednego egzemplarzu ,,Czerwonej Królowej''. Teraz najcięższe przede mną czyli ją przeczytać, bo nie mogę narzekać na brak książek do przeczytania na półce. Uwielbiam książki które no cóż mają w sobie trochę połączenia średniowiecza z nowoczesnym światem (?) Bo jakby nie było to jest trochę zabawne :D
    Pozdrawiam cieplutko ^^
    Ps. No i oczywiście bardzo ciekawa recenzja :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Mnie niestety ten niespójny, mocno wtórny świat bardzo przeszkadzał w lekturze i dlatego też nie sięgnę po kolejne tomy.

    OdpowiedzUsuń