O wyznawcach niemożliwego życia



Podczas przeglądania październikowych nowości, od razu wpadła mi w oko okładka Wyznawców niemożliwego życia. Niby prosta, ale przyciągająca wzrok. Było jeszcze lepiej, kiedy zapoznałam się z jej opisem - zapowiadającym coś ciekawego i oryginalnego. Stwierdziłam więc, że koniecznie muszę ją przeczytać. I co? Niestety rozczarowanie.






Jeremy jest zamkniętym w sobie, niepewnym siebie nastolatkiem niemającym przyjaciół. Pewnego dnia na jego drodze staje Mira i Sebby. Ona przeszła nieudaną próbę samobójczą i ciągle zmaga się z depresją. On wędruje od jednej rodziny zastępczej do kolejnej. Wszyscy zaczynają dzielić się swoimi sekretami. Trzymają się razem, wiedząc, że mogą polegać na sobie nawzajem. Są pogubieni. Próbują odnaleźć granicę pomiędzy przyjaźnią, miłością i pożądaniem.

Kate Scelsa stworzyła książkę z pozoru ciekawą. Na przestrzeni trzystu stron mało się jednak dzieje. Akcja toczy się bardzo wolno. Bohaterowie zmagają się ciągle z tymi samymi problemami, które (mimo wszystko) zostały przedstawione dość pobieżnie. To powieść młodzieżowa, ale autorki nie można wrzucić do jednego worka z Greenem czy Quickiem. Nie znajdziemy tu pięknych, mądrych cytatów ani postaci przechodzących wewnętrzną metamorfozę. To raczej mało wiarygodna historia, miejscami sprawiająca wrażenie pisanej na siłę.

Sami bohaterowie nie ratują tej książki. Są bezbarwni i jednowymiarowi. Nie potrafiłam ich polubić. Związek pomiędzy nimi początkowo mi się podobał - wspólne wyjścia napełniały ich pozytywną energią i wydawało się, że rzeczywiście potrzebują siebie nawzajem. Potem relacje pomiędzy nimi zaczęłam uważać za niemal toksyczne. Przestali się rozumieć i sprawiali sobie ból, zniesmaczając jednocześnie czytelnika. Nie wiem, jaki to miało cel - czy autorka na siłę chciała "zniszczyć" wykreowane przez siebie postaci, zaszokować odbiorców swojego debiutu, czy po prostu doprowadzić do przewidywalnego nieszczęśliwego zakończenia?

Kate Scelsa poruszyła w książce głównie problem homoseksualizmu. Przedstawiła go jednak w sposób nachalny i nienaturalny. W pewnym momencie miałam wrażenie, że 90% postaci to homo/biseksualiści. Wszyscy uwielbiają występy drag queen i wszyscy mieszkają w małym miasteczku. Wiarygodne?

Jedynym ciekawym elementem był sposób prowadzenia narracji. Kate Scelsa wprowadziła bohatera pierwszo- (Jeremy), trzecio- (Mira) i... drugoosobowego (Sebby). Co prawda męczące jest takie przeskakiwanie od jednego bohatera do drugiego, ale sam zabieg był naprawdę intrygujący. 

Porównywanie tej książki do Charliego autorstwa Stephena Chbosky'ego nie jest przypadkowe. Można tu dostrzec wiele powielonych schematów. Relacja Miry i Sebby'ego przypomina więź Sam i Patricka. Pojawiają się w życiu Jeremy'ego/Charliego i stają się jego przyjaciółmi. Pojawia się wątek dotyczący problemu homoseksualizmu, imprez, odnajdywania się wśród szkolnych kolegów i relacji uczeń-nauczyciel. Nie sposób nie zauważyć wzorowania się Scelsy na znanej i uwielbianej przez wielu powieści. Tyle że jej książka jest mdła, a przez liczne nawiązania do Charliego traci na oryginalności.

Podsumowując, Wyznawcy niemożliwego życia to powieść młodzieżowa, która niestety mnie do siebie nie przekonała. Nie potrafiłam wczuć się w rozgrywające się wydarzenia, utożsamić się z bohaterami, czy chociażby ich polubić. Całość została przedstawiona pobieżnie, ukazując problemy, z którymi boryka się większość fikcyjnych postaci wykreowanych na kartach powieści gatunku Young Adult. Autorka bazowała na utartych schematach, nie wnosząc nic nowego.

Tytuł: Wyznawcy niemożliwego życia
Tytuł oryginału: Fans of the Impossible Life
Autor: Kate Scelsa
Wydawnictwo: HarperCollins
Ilość stron: 300

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu HarperCollins

2 / dodaj komentarz:

  1. Nie wiem, jak to się stało, że przeoczyłam tę powieść w zapowiedziach, ale wychodzi na to, że tylko na tym zyskałam. Skoro tak bardzo odradzasz, nie sięgnę po tę książkę, zwłaszcza że odpycha mnie brak akcji, papierowi bohaterowie oraz wzorowanie się na innej powieści, która odniosła sukces.

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że ta książka tak słabo wypada. Przyznaję, że mnie też kusi jej piękna okładka. Nie zawsze warto być okładkową sroką ;)

    OdpowiedzUsuń